Opis Rooka 777 Gliders

W czerwcu udało mi się wyrwać na kilku dniowy wyjazd w Alpy Julijskie. Dobrze wstrzeliliśmy się w warun i drugiego dnia poleciałem 206 km. Następny dzień nie zapowiadał się jednak zbyt dobrze. Dlatego zamiast kolejny dzień latać na EnZo, postanowiłem skorzystać z propozycji chłopaków z 777 i polatać na „wieży”. Jost, dyrektor handlowy w 777 Gliders, przywiózł mi glajchę na kemping. Pojechaliśmy na Lajnar. Od rana jakoś nie było spręża w narodzie, więc na start dotarliśmy około 11.00.

Poprzedniego dnia miałem trochę problemów ze startem (start na Lajnarze jest dość stromy i wymaga dobrego opanowania alpejki). Na szczęście Rook jest tak prosty przy starcie, że człowiek startuje jak worek ziemniaków i o dziwo wszystko gra.

Na początku, gdy spojrzałem na szmatę, to od razu pomyślałem: to nie może dobrze latać. Takiej fasolki to dawno nad głową nie miałem. Po kilku zakrętach już poczułem o co chodzi. Pierwszy komin i od razu wykręciłem się najwyżej z grupy kilku pilotów (latających na rożnych „topowych” glajtach).

Kominy:

Po kilku spędzonych godzinach w powietrzu sądzę, że jest to jedna z najmocniejszych stron Rooka. Kominy wykręca się bardzo prosto, dobrze wyczuwa się „migrację” centra. Można wyjątkowo fajnie ciasno kręcić mocny rdzeń komina. Z łatwością w kominach doganiałem inne glajty.

Lot po prostej:

Jest to skrzydło EN B, więc nie ma się co spodziewać że polecimy na nim jak na wyczynówce, ale po wciśnięciu beli zauważyłem wyraźną różnicę w porównaniu do innych skrzydeł w tym segmencie. Ku mojemu zdziwieniu glajt przyspiesza znacznie, a profil pozwala mu na zachowanie niezłej doskonałości. Podczas lotu z wiatrem można powiedzieć, że leciałem równo ze skrzydłami z półki EN D. Pod wiatr już nie było to to samo, ale używając speeda da się zrobić sprawnie nawet kilkukilometrowe przeskoki pod wiatr.

Bezpieczeństwo:

Człowiek wisząc pod Rookiem ma poczucie dużego komfortu. Wlatywałem specjalnie w miejsca, gdzie nie pomyślałbym wlecieć np. na EnZo. Dzięki takim manewrom mogłem konkurować z najlepszymi pilotami.  Po wylądowaniu okazało się, że większość z pilotów, którzy wystartowali rzazem ze mną na przelot z Lajnaru nie dała rady wrócić z powodu prawdopodobnie wiatru, a Rook jakoś sobie poradził. Podsumowując, większość trasy pod wiatr leciałem na półgazie, czasem tylko używając pełnej beli. Opadanie pod wiatr Rooka jest na tyle małe, że pozwala na robienie ciekawych przelotów.

Skrzydło dedykowałbym ambitnym pilotom lubiącym duże pasywne bezpieczeństwo. Jak na skrzydło z tej półki, jest naprawdę dobry. Tego dnia zrobiłem najdłuższy lot ze wszystkich startujących z Lajnaru (a było ich wielu). Nie chodzi o to żeby się chwalić, ale jest to dowód, że skrzydłem tej klasy można pokonywać duże odległości, nawet pod wiatr.

Prawdopodobnie Rook jest obecnie najlepszym skrzydłem z tego segmentu, co udowodnili Piloci Jost Napret (200 km) Susa Primoz (230 km płaski trójkąt), również piloci na zawodach – np. Primoż Podobnik, lecąc na Rooku zajął 6 miejsce w genaralce Soca Open, gdzie startowało prawie 100 pilotów.

Wiadomo, ktoś powie – to dobry pilot, ale  jak to zwykł mówić mój Dziadek: „pamiętoj Pawelecku, z g…na bata nie ukręcisz”.

Nie mając dobrego sprzętu nie ma szans na dobre przeloty.

 

Jeden komentarz na temat “Opis Rooka 777 Gliders

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Antyspam zapewnia reCAPTCHA i Google (Prywatność, Warunki)