Jak przetrwać kryzys podczas przelotu

Koledzy często do mnie dzwonią, czy przy spotkaniach często poruszają temat, jak przetrwać kryzys podczas przelotu. Napiszę krótko, bo mam chwilkę.

Zajmę się więc krytycznym momentem w trakcie przelotu.

Lecimy sobie już jakiś czas, mamy pewien plan do wykonania, w pewnym momencie trafiamy w miejsce, że trzeba lecieć pod wiatr lub z silnym bocznym. Wciskamy belkę i dajemy, niestety od jakiegoś czasu idziemy równo jak kowadło i ziemia zbliża się szybko, tu mamy poważny problem. Na zawodach często widzimy przed sobą innych zawodników w kominie, jeśli ocenimy, że dojdziemy do niego, to oczywiście lecimy, ale co zrobić jeśli nie mamy dolotu? Najważniejszą sprawą jest nie lecieć uparcie pod wiatr – opadamy szybko i pokonujemy mały dystans, ziemia zbliża się i zazwyczaj jesteśmy za chwilę na ziemi mocno podenerwowani całą sytuacją. Na dodatek zaraz przylatuje nad nas inny pilot i znajduje komin zaraz obok miejsca, w którym wylądowaliśmy. Pamiętajmy, że lecąc pod wiatr mamy naprawdę niewiele terenu do spenetrowania, nigdy w trakcie przelotu nie możemy być uparci, nie dopasujemy natury do siebie, ale jedynie dopasowując się do niej możemy coś wskórać. W takiej chwili trzeba olać obrany tor lotu i po prostu ruszyć z wiatrem, poddać się warunkom, powinniśmy szybko wypaść z duszenia i dzięki dodatkowej prędkości, pokonamy znacznie większy dystans, podczas którego mamy dużo większe szanse na znalezienie noszenia. Często zdarza się że lecimy przykładowo pod rozległą chmurą i myślimy, że pod wiatr dolecimy do jej nawietrznej krawędzi. Logika podpowiada, że to najlepsze wyjście, tylko co gdy brakuje nam wysokości. Pamiętajmy, że na końcu chmury, tym zawietrznym, też często zdarza się noszenie, słabsze, ale jest (zdarza się, że jest ono jedynym pod chmurą), czasem ono wystarczy nam, aby przetrwać kryzys.

Ta sytuacja często występuje przy silnym wietrze. Teren, na którym oderwał się komin, często jest już zacieniony, ale ciepło w nim zgromadzone długo jeszcze działa. Chmura się przesuwa z wiatrem, ale źródło komina wciąż jest aktywne. Pamiętajmy, że jeśli trafimy na komin, to szybko wrócimy do bezpiecznej wysokości i możemy dalej kontynuować lot, strata tych 10 min w trakcie całego dnia to niewiele, a zbytni pospiech w trakcie przelotu nie jest wskazany. Błędy podczas 10 h lotu zdarzają się, tego nie unikniemy, natomiast możemy unikać wczesnego lądowania.

Mam nadzieje, że kilka słów czasem przedłuży wasz przelot.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Antyspam zapewnia reCAPTCHA i Google (Prywatność, Warunki)